Życie z protezą i życie bez protezy- porównanie.
Już od ponad tygodnia nie
zakładam protezy, a to wszystko dlatego, że walczę ze swoimi
zmianami wewnętrznymi. Uczę się żyć bez protezy. Powiem Wam, że
całkiem dobrze mi idzie. Nawet za nią nie tęsknie. Postanowiłam,
że zrobię sobie tygodniowy "detoks protezowy" ale trudno
mi z tego zrezygnować bo naprawdę tak jest mi najwygodniej. Już
wyjaśniam Wam o co w tym wszystkim chodzi.
Moja
proteza jest specyficzna, ponieważ moja amputacja nie należy do
łatwych. Mam wyłuszczenie w stawie biodrowym co oznacza, że nie
mam całej prawej nogi. Proteza, którą
używam ma tzw. kosz, który
oplata mój
brzuch. Długie noszenie jej na sobie nie działa pozytywnie. Choć
ciało się przyzwyczaiło to jednak nigdy w niej nie będzie mi
wygodnie. Początki były trudne bo często miałam jakieś otarcia,
zdarzały się też takie aż do krwi. Do dziś mam pozostałości od
nadmiernego używania mojej protezy. Wiecie dobrze, że nie
potrafiłam tego rozgraniczyć. Więc proteza była moim nieodzownym
towarzyszem. Ale o co z tym wszystkim chodzi? Dlaczego teraz częściej
stawiam jednak na wychodzenie bez protezy? Wszystko jest po to aby
zrozumieć jedno. Jestem i prawdopodobnie już zawsze pozostanę
dziewczyną bez nogi. To się nie zmieni więc muszę nauczyć się
żyć bez protezy, ponieważ ona ma być tylko dodatkiem. Ma pomagać
mi w takich sytuacjach gdzie będzie mi naprawdę potrzebna. Gdzie
będzie do wykonania czynność, którą
nie będę umiała zrobić bez pomocy protezy. Nie rozumiałam tego.
Nie umiałam tego rozgraniczyć i teraz tego się uczę. Ten tydzień
naprawdę dał mi dużo. Powielanie tej czynności przynosi pozytywne
skutki. Bardziej się w to wdrażam, zaczynam więcej rozumieć i
czuje się swobodna. To takie prozaiczne uczucie, które
niestety zagubiłam. Zakładając protezę nie czuję się w pełni
sobą i to po mnie widać. Dlatego częściej stawiam jednak na to
aby ograniczyć jej używanie. Jestem z tego zadowolona. Z każdym
dniem czuję się coraz lepiej. Jeszcze bardziej mnie motywuje to
gdzie widzę ludzi naokoło, którzy
są życzliwi, otwarci, pomocni. Naprawdę wystarczy zwykły uśmiech,
miłe słowo a żyję się zupełnie inaczej. Nie wiem czy teraz
dopiero zaczynam to zauważać czy to, że ludzie widzą mnie taką
jaką jestem wyzwala w nich jeszcze większą empatię. Nie jest to
ważne ale fajnie jest być życzliwym. Ja zawsze odnoszę się do
tej zasady. Bądź życzliwy i miły dla innych a ludzie na pewno to
odwzajemnią. Dlatego uczę się teraz świadomie wybierać. Co jest
dla mnie najlepsze. Co jest mi faktycznie potrzebne. Niby trywialna
sprawa a jednak dopiero teraz się tego uczę. Niestety przez
ostatnie kilka lat nie pokazano mi tego w jaki sposób
prawidłowo użytkować z tego co mam. Teraz muszę nadrobić swój
stracony czas i nauczyć się żyć na nowo, z tym co mam.
Świadome
wybory dużo rozjaśniają nam to co robimy na co dzień, czym tak
naprawdę się kierujemy. Kierujcie się zawsze swoim dobrem. Musicie
dbać przede wszystkim o swój
komfort psychiczny. Od tego wszystko zależy. A jak wiemy zdrowie
psychiczne wcale nie jest odrębną jednostką i łączy się ze
wszystkim co w nas jest. Nauczmy się wybierać mądrze i dążyć do
tego, żeby stawać się lepszym i być zadowolonym z tego co się robi.
Ja ciągle się tego uczę. Nie zawsze jest mi łatwo wyjść bez
protezy z domu. Żyłam przez kilka lat takimi uprzedzeniami a nie
innymi. Wykorzenienie ich teraz z mojej podświadomości nie jest
łatwe ale idzie mi coraz lepiej. Każdego dnia odnoszę swoje małe
zwycięstwo. Was tez do tego namawiam. Przyłączcie się do mnie,
żeby razem codziennie pokonywać jakieś swoje trudności,
uprzedzenia. Zacznijcie od małych kroków,
ja tak zaczynałam. Wy tez możecie. Teraz wiem, że nie ma rzeczy
niemożliwych i mogę wszystko. Zaczynajmy od zwyczajnych rzeczy, żeby dążyć do tego co
jest potencjalnie nie do pokonania. Gdzie potem okazuje się coś
zupełnie innego. Mały krok ku zmianom doprowadzi Was do dużego
sukcesu. Wystarczy chcieć i zrobić ten pierwszy krok. To co? Razem
damy radę? Sądzę , że tak! Więc do dzieła.
Komentarze
Prześlij komentarz