"Pierwsze samodzielne wyjście bez protezy z domu czyli realizacja dalszych celów."
Gdy
po operacji mogłam usiąść na łóżku, czy zrobić ten
pierwszy krok bardzo się cieszyłam. Po kilku długich miesiącach
mogłam samodzielnie się poruszać, nie będąc uzależnioną od
pomocy innych osób. Poczułam się wtedy wolna i szczęśliwa,
że nie jestem już przykuta do łóżka i mogę zacząć żyć
normalnie. Cieszyłam się, że nie mam nogi. Jednak gdy to wszystko
się skończyło i wróciłam do codzienności zapomniałam o
tym co było dla mnie ważne. W tym tygodniu znowu poczułam się tak
samo wolna jak wtedy. To uczucie wróciło do mnie. Poczułam
wewnętrzny spokój i siłę, która dodała mi pewności
siebie. Jak to się stało?
Pamiętacie
jak po raz pierwszy wyszłam z domu bez protezy razem z moim
chłopakiem. Pisałam Wam o tym. To był dobry krok ku nowym zmianom.
Jednak wiecie też dobrze, że jest to proces jeszcze niezakończony.
W tym tygodniu postanowiłam coś z tym zrobić. W środę wieczorem
wyszłam bez protezy z domu jadąc do mojego chłopaka w odwiedziny.
Miałam w sobie lekki niepokój, ale postanowiłam, że muszę
to zrobić teraz i nie przejmować się opinią innych ludzi i ich
spojrzeniami. Pomyślałam wtedy, że tyle dobrych zmian już za mną.
Nie mogę się teraz poddać, nie na starcie gdzie teraz wszystko
zaczynam od nowa. To nie jest w moim stylu. Oczywiście zawsze jestem
obserwowana, a wzrok ludzi ze mnie nie schodzi. Tak było i tego
dnia. Ale nie zwracałam na to uwagi. Byłam wręcz dumna z siebie,
że pokazuje się publicznie taka jaka jestem naprawdę. Bez zbędnych
dodatków w postaci protezy. Szczęśliwie dojechałam do
miejsca docelowego. Zadowolona z tego, że po prostu to zrobiłam. I
wiecie co? Nic strasznego się nie wydarzyło. Co najważniejsze to
czułam się komfortowo i byłam po prostu sobą. Miałam poczucie
wolności i swobody. Zostałam na noc u mojego chłopaka w
mieszkaniu, ponieważ rano musiałam jechać do Urzędu Skarbowego w
celu załatwienia swoich papierkowych spraw. Rano razem z Andrzejem
wyszliśmy z mieszkania i każdy z nas udał się w swoją stronę.
Poszłam na przystanek autobusowy, podróż nie trwała długo.
Znalazłam się pod drzwiami urzędu. Kobieta, która
wychodziła z budynku zapytała się czy przytrzymać mi drzwi.
Przystałam na tą propozycję. Było mi miło, że tak mnie
potraktowała. Znalazłam się w środku budynku i udałam się do
kolejki. Przede mną stało kilka osób czekających na swoją
kolej i każda z tych osób przepuściła mnie w kolejce.
Pierwszy raz tego doświadczyłam. Zazwyczaj muszę swoje odczekać,
nawet jeśli jestem w sklepie bez protezy to nikt nie przepuści mnie
w kolejce. Nie mam tego nikomu za złe. Nie potrzebuje specjalnego
traktowania ale powiem Wam, że jest to po prostu miłe. Tak więc
gdy znalazłam się przy okienku i powiedziałam czego potrzebuje,
następnie Pan podał mi wniosek w celu jego wypełnienia. Gdy
skończyłam swoją robotę poszedł ze mną do pokoju przekazując
wniosek swojej koleżance w celu dopełnienia obowiązku związanego
z tym papierkiem. Powiedział, że jeśli dogadam się z Panią
prawdopodobnie uzyskam ten dokument jeszcze dziś. Pracownica urzędu
poprosiła mnie o chwilę cierpliwości i po 10 minutach dokument był
już gotowy. Byłam w szoku. Nie sądziłam, że taka podróż
do urzędu będzie aż tak miła. Wszyscy tacy uprzejmi, pomocni. W
pewnym momencie zdałam sobie z tego sprawę co straciłam przez ten
czas kiedy to chodziłam ciągle w protezie. Gdy miesiąc temu byłam
po ten sam dokument musiałam na niego czekać z dwa tygodnie .
Widząc mnie bez protezy ludzie potrafią załatwić to od ręki. Nie
trzeba wcale aż tak długo na to wszystko czekać. Teraz wiem jak
załatwiać sprawy. Wystarczy wyjść do ludzi bez nogi, a wszystko
wygląda zupełnie inaczej. Jestem ciekawa co może się jeszcze
ciekawego wydarzyć kiedy zacznę częściej wychodzić do ludzi bez
pomocy protezy. A właśnie to mam w planach. Weekend też spędziłam
bez mojej wiernej towarzyszki. W sobotę postanowiłam wybrać się
do Wrocławia, w celu spotkania się z moim chłopakiem. Poszłam na
przystanek autobusowy, po kilku minutach przyjechał autobus. Kiedy
otworzyły się drzwi pojazdu i weszłam do środka, każdy wzrok był
skierowany w moją stronę. Próbowałam powstrzymać się od
śmiechu. Nie umiem tego wytłumaczyć ale takie sytuacje zawsze mnie
śmieszą. Gdy przyjechałam do Wrocławia, a potem podjechałam
tramwajem pod miejsce zamieszkania Andrzeja. On już na mnie czekał,
poszliśmy więc do sklepu aby robić drobne zakupy. Mijaliśmy wzrok
różnych ludzi mając jednocześnie przy tym niezły ubaw. I
tak jest za każdym razem gdy gdzieś wychodzę. Zwracam na siebie
uwagę, to prawda. Ale nie dbam o to. Cieszę się, że mogę wyjść
z domu tak jak chce i jest to tylko ode mnie uzależnione. Zrobiłam
kolejny krok ku nowym zmianom. Wiem, że ten proces jeszcze się nie
zakończył. Ciągle nad sobą pracuję, chce być wolna w tym co
robię i w tym kim jestem naprawdę. Traciłam zbyt wiele czasu
ukrywając się przed innymi. Teraz chce to zmienić. Realizując się
jako JA.
Nie
warto jest odkładać na później swoje cele i marzenia. Warto
jest je realizować tu i teraz. Nie patrząc się na innych dookoła,
nie zwracając uwagi na opinię innych osób. Tylko po prostu
trzeba znać swoje miejsce w świecie i dobrze się w nim
zaaklimatyzować. Iść przez życie odważnie i spełniać się jako
osoba. Bądźcie pewni siebie i swoich celów. To zawsze
gwarantuje powodzenie.
Komentarze
Prześlij komentarz