"Podsumowanie pracy w Przylądku Nadziei oraz o tym co nowego u mnie."
Pewnie jesteście ciekawi jak to było w tym Przylądku. Staż już dawno za mną. Dużo się zmieniło. Wpis, który czytacie pisze już z Warszawy. Jednak wszystko po kolei... Przez 3 lata byłam wolontariuszką w Przylądku Nadziei. W miedzy czasie troch się zmieniło. Zostałam pedagogiem, co nie było przypadkowym wyborem. Od tego momentu, w którym pokonałam nowotwór i wróciłam do normalności zdałam sobie sprawę z tego, że nie mogę żyć zwyczajnie i nie chce. Miałam za sobą zbyt duże doświadczenie, żeby zostawić je tylko dla siebie. Postanowiłam, że energie, którą w sobie mam muszę podzielić się z tymi, którzy tego potrzebują. Wybrałam pedagogikę. Zaraz po skończeniu studiów zaczęłam szukać pracy. Nie było to dla mnie łatwe. Moje wysokie ambicje nie pozwalały mi na to, żeby pracować w roli ochroniarza, kasjerki czy przedszkolanki. Chciałam robić coś szczególnego, dla ludzi i poczuciem spełnienia. Był to dla mnie trudny czas. Nie odzywałam się tutaj długo. Musiałam poradzić sobie z tym problemem.